Witam! Jestem nowa na forum, ale przeglądam je w poszukiwaniu rad już od baaaaaaardzo dawna. Od początku marca mam nowego lokatora- szalonego Pana w wieku (obecnie) ok. 5 mies.
Nie chcę zakładać nowego wątku, więc podłączam się tutaj, bo przede wszystkim tytuł wydaje mi się adekwatny do mojego problemu. Otóż Wąsik vel Wąs zaczął mnie ostatnio atakować. Pierwsze ataki zdarzały się w jego klatce gdy np. chciałam go nakarmić i to jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować, bo to w końcu jego skrawek prywatności. Z resztą chyba sama jestem sobie winna, bo na początku nie miał absolutnie roszczeń co do swojej klatki, a gmerałam mu tam często
chyba aż za często choćby zbierając z niej bobki i wrzucając do kuwety. Teraz już mu nie gmeram, bo po 1 rozumiem, że to jego, a po drugie się boję tego małego puchatego złoczyńcy
Gorsze jest jednak to, że atakuje mnie również poza klatką i to w dość dziwnych okolicznościach... Zwłaszcza, gdy zbieram jego bobki z łóżka lub wycieram jego siuśki. A to wygląda mi już na złośliwość
Czasem też, gdy np. obgryza poręcz łóżka, a ja staram się ją zasłonić jakimś kartonem, to atakuje karton oraz moją rękę.
Drugi problem jest taki, że bidulek no nie biega 24/dobę luzem. Niestety póki co, jest takim flejtuchem, że mu na to nie pozwalam. Ma problem, żeby nauczyć się korzystania z kuwety. Podejrzewam, że to nie ja popełniam błąd, bo jednego swojego króla nauczyłam tej znakomitej sztuczki. (Jednocześnie przepraszam za edit, ale wysłałam przypadkiem wiadomość niedokończoną w pół zdania.) Mały jak zmienię mu ściółkę w kuwecie na świeżą, to jakby zapomina wszystkiego i znów leje po całej klatce. No i ogólnie jeśli o to chodzi, to siusiu jeszcze zrobi do kuwety, jak już odpowiednio brzydko w niej pachnie, natomiast bobki to po całej klatce się walają.
Oprócz tego jeszcze jedna rzecz: ostatnio przez 4 godziny wybiegu nie zsiusiał się nigdzie... dopóki nie położyłam się obok niego. Wtedy wlazł na mnie i beszczelnie się na mnie zlał
Nic to- pomyślałam idąc do łazienki wyprać bluzkę. Wróciłam, siadam obok niego na kanapie i co? I sik na koc w tempie ekspresowym. O co mu chodzi?
Chciałabym w końcu, by zamieszkał z nami na dobre i na 100% czyli bezklatkowo... I nie wiem, co począć i gdzie popełniam błąd, i jak to naprawić, byśmy byli oboje szczęśliwi?