opis Klementynki na stronie adopcyjnej był w pełni zgodny z prawdą;
króliczka była kochanym stworzeniem, wspinającym się na kolana, korzystającym z kuwety;
wszystko to dzięki idealnemu domowi tymczasowemu, Alicji - której ciepłe podejście do żywego stworzenia spowodowało, że Klema zaufała człowiekowi, nauczyła się spełniać jego oczekiwania; w międzyczasie okazało się, że miała infekcję pęcherza, co wyleczyłyśmy za własne pieniądze, nie korzystając z pomocy kasy SPK, również jeżdżąc do lekarza, robiąc kolejne badania; króliczka przy oddawaniu do Late była w pełni zdrowa, do wglądu są ostatnie wyniki badań;
dzięki dobrym sercom, zaangażowaniu Klementyna zyskała szansę na kochający dom, nie poszczęściło się biedaczce, choć nie wątpię, że w życiu spotka ją wiele dobrego i naprawdę kochający i odpowiedzialny człowiek;
moim zdaniem osoby takie jak Late uczą nas - pośredników adopcyjnych braku zaufania i "dziwnego" traktowania potencjalnych adoptujących, którzy potem są zdziwieni naszą nieufnością, wypytywaniem;
należałoby zapytać gdzie odpowiedzialność gdy przyjmuje się zwierzę i nie dając mu żadnej szansy chce sie go oddać po 3 tygodniach ?
dzięki takim ludziom schroniska zawsze będą pełne niechcianych zwierząt, bo po przyniesieniu do domu okazuje się, że zwierzę: sika, gryzie, niszczy, śmierdzi...
no cóż nie spełniło oczekiwań
dziwne ? a może wcale nie jest dziwne, bo to żywe stworzenie, ma swoje pomysły na życie układ pokarmowy i wydalniczy pracuje;
zwierzę też ma prawo w innych okolicznościach zachowywać się inaczej niż do tej pory, szczególnie gdy coś jest nie tak;
więc co jest nie tak u nowego opiekuna Klementyny ?
a może pośrednika adopcyjnego ?
proponuję zajrzeć na wątek Klementyny u Late .... jako dowód
http://forum.kroliki.net/index.php?topic=13549.0 , przez tydzień miała przykład, że Klema naprawdę była aniołem, czyli Klema przyjechała do niej 23 lutego, a pierwszy raz sikała poza kuwetą 1 marca....
co się stało ? czy to wina Klementyny ?
w podanej wypowiedzi, Late udało się jeszcze przeoczyć swoje pretensje do Alicji, że Klema przestała wchodzić na kolana... a czyja to wina ?
gdy królik chce do jednej osoby na kolana, a do drugiej nie ?
.
chwalenie się, że po podjęciu decyzji o przygarnieciu królika zakupiło się dla niego akcesoria, że jeździ się do lekarza .... niesmaczne;
proszę popytać opiekunów w domach tymczasowych, pośredników adopcyjnych, ile kilometrów dziennie, tygodniowo przemierzają ratując bezdomne króliki, ile pieniędzy prywatnych wydają na cudze zwierzęta, ja sama zaczęłam już do pracy jeździć środkami MPK, gdyż nie stać mnie na benzynę, na którą muszę mieć, gdy trzeba pomóc bezdomnemu królikowi ...
mając informacje , że Late jest niezadowolona wielokrotnie usiłowałam się z nią spotkać by dać rady jak postępować w tym konkretnym przypadku; ale niue udało się, a to miała gości przez cały weekend, a to wychodziła , a moje pytanie kiedy mogę przyjechać pozostało bez odpowiedzi;
podobnie bez odpowiedzi pozostaje moje pytanie do Late, kiedy mogę przyjechać aby odebrać to niechciane zwierzę;
smutne;
Late naraziła zdrowie Klementyny, wykorzystała możliwości czasowe i finansowe ludzi, którzy w sprawie Klemensi z nią mailowali, rozmawiali telefonicznie, poświęcili czas (i fundusze) na dojazd na rozmowę przedadopcyjną, w końcu PRZYWIEŹLI Klementynę do domu Late za własne pieniądze(!) z nadzieją, że wiozą ją do wspaniałego domku;
a teraz ona chce "oddać" bo nie może być "niewolnikiem" zwierzęcia;
ona sobie nie ma "nic do zarzucenia", ale nie interesuje ją co dalej z królikiem, czy i gdzie znajde dla niej dom tymczasowy, nie przyszło jej do głowy zaproponować by choćby Klementynę odwieźć do GorzowaWlk. gdzie była w DT, no bo po co ? niech się martwią inni!
oj, zaiste wielka to miłość do zwierzęcia;
przyznam, że mi się ręce trzęsą z nerwów gdy to piszę, więc przepraszam za błędy....
brak słów
w tej sytuacji czekam na zobowiązującą wypowiedź na forum od Late: kiedy mogę odebrać Klementynę, bo takiej odpowiedzi nie mogę doczekać się na poczcie e-mail ...
tak jak napisałam, mogę podjechać po króliczkę każdego dnia po godzinie 19.30;
Klema w domu gdzie będzie kochana i właściwie traktowana, ma szansę by znów stać się wspaniałym zwierzęciem, takim jakim była u Alicji
Hordra - co do zdrowia zwierząt w sklepach
mam nawet przykłady z własnych adopcji, - Pani przestraszyła się zatoru u króliczka, który szczęśliwie żyje do dziś dnia, a króliczek którego zakupiła w sklepie odszedł po dwóch dniach od zakupu, są też adoptujący, którzy zdecydowali się na adopcję, bo umarł króliczek zakupiony w sklepie (służę adresami pw gdybyś nie uwierzyła)
co do oszustwa ... wielkie słowo, mam nadzieję, że po doczytaniu mojej wypowiedzi powyżej, przemyślisz też swoje słowa;
na stronie adopcyjnej jest opis aktualnego zachowania króliczka, za to co się stanie po przeprowadzce - nikt nie da gwarancji;
raz jeszcze odsyłam do wątku Late o Klemie... czy z opisu wynika, że faktycznie dostała chorego królika ?