To już drugie miejsce, w którym Cygan (vel Darek) pisze o swoich przeżyciach z króliczkiem. Bardzo mnie intryguje opinia o lek. Milenie Wojtyś-Gajda... i zależałoby mi na rozwinięciu tematu przez autora, dlatego skopiuję tutaj swoje wypowiedzi na innym forum, na którym identyczny post się pojawił:
Bardzo dobrze, że o tym napisałeś. Jesteś pewien, że taką samą praktykę rwania zębów na żywca stosuje lek. wet. Milena Wojtyś-Gajda? To ważne, bo o ile nie masz doświadczeń, lub nie znasz osobiście opiekunów pacjentów, u których takie zabiegi ta lekarka wykonywała (bo rozumiem że sam osobiście byłeś z tym przypadkiem tylko u doktora Bieleckiego), to może to być nieuzasadnione pomówienie. Bardzo proszę o wypowiedź w tej kwestii.
Z doktorem Bieleckim, to jest hmm... "zgrzyt" delikatnie pisząc, bo on był od lat polecany jako wybitny specjalista w dziedzinie zajęczaków
Ja osobiscie miałam z nim do czynienia tylko raz i żadnych negatywnych wrażeń nie odniosłam, ale może raz to za mało by cokolwiek pisać: po zabiegu sterylizacji Rysieńki, który to zabieg wykonywała lek. wet. Milena Wojtyś-Gajda wraz z dr Bieleckim (dwie osoby!), właśnie on otoczył moją Rysieńkę szczególną tymczasowa pieczą, aż byłam zaskoczona. Wchodzę do gabinetu odebrać królicę, a tam taki obrazek: dr Bielecki spaceruje po gabinecie z Rysieńką na rękach - Ryśka ułożona jak niemowle, łapkami do góry, jeszcze nie do konca wybudzona, ale spokojna. On ją tak nosił, aby wybudzała się bez gwałtownych zrywów, by mieć ją pod kontrola w tym momencie... więc szczerze mówiąc jestem w szoku po przeczytaniu tego opisu podejścia do królika.
Z kolei lek. wet. Milena Wojtyś-Gajda opiekuje się moimi królikami odkąd je mam i nigdy niczego negatywnego w jej podejściu nie zauważyłam. Wręcz przeciwnie - jest precyzyjna, delikatna. Zawsze opowiada mi o sposobie sugerowanego leczenia, jeśli planuje podać jakiś lek, którego zastosowanie może wpływać negatywnie, lub nie jest to środek ogólnie stosowany w przypadku zajęczaków - to zawsze o tym wiem i albo wyrażam zgodę albo nie - zależy od sytuacji. Na możliwość powstawania ropni przy konkretnych zębach moich króli już dawno zwróciła mi uwagę. Dokładnie wiem, które miejsca są narażone. Nauczyła mnie kontrolować stan przerostu korzeni palpitacyjnie, by w momencie zaniepokojenia natychmiast zareagować. O metodzie usuwania zębów ja z nią co prawda nie rozmawiałam - stąd moje pytanie do autora postu.
Bardzo czekam na rozwinięcie postu.