Hm, dziwne że żadnej uwagi o człowieku, którego poznałam jako króliczego "guru". Większość polecanych na forum weterynarzy z Warszawy to jego uczniowie z SGGW. Wiem, że nie we wszystkim się z nim zgadzają, ale ja nie mogę na niego złego słowa powiedzieć. To prawda, bywa opryskliwy dla ludzi, ale ze zwierzakami obchodzi się zawsze z wielką troską. Mój Dasiek jest pod jego opieką od ośmiu lat i został przez niego wyciągnięty z dwóch poważniejszych historii. Pierwszą było kilka lat temu zapalenie zatok, wyleczone naświetlaniami laserem czy innym świństwem, drugą tegoroczne kamienie nerkowe. Dr Bielecki rozpoznał je na rentgenie, choć inni weci sugerowali zator i błyskawicznie skierował do świetnej chirurg, dr Joanny Persony, która rozbiła kamienie bezinwazyjnie (ultradźwiękami pod narkozą), dzięki czemu mały bardzo szybko doszedł do siebie.