dzisiejszy poranek zaczął się nerwowo -
Bonsai wylądował pod kroplówką. do zapalenia płuc doszło zapalenie jelit.
popołudniu było jeszcze lepiej...
przyjechałam na spotkanie z potencjalnym domem tymczasowym i nową wolontariuszką Azylu (oby!
)
Bonsai, mimo swojego stanu zdrowia, odłączył kroplówkę, przegryzając przewód od wenflonu i za nic w świecie nie chciał ze mną współpracować
(chociaż zasadniczo mnie to cieszy, bo mały walczy i kocham jego niedobry charakterek), a w tym samym czasie rozgrywał się
thriller w wykonaniu
Fuji...
wchodzę do Azylu, Fuji nie reaguje. cisza. śpi pod domkiem - w I momencie zrobiłam jej zdjęcie.
mija chwila, Fuji nadal śpi w lekko zmienionej pozycji, a to już mnie zmartwiło. próbuję ją obudzić, a Fuji nic. wyjęłam ją z klatki, Fuji dosłownie przelewa się przez ręce. kładę ją na podłodze, a ona nie chce chodzić i tylko się pokłada. nie chce nic zjeść. w klatce 2 bobki - dyżur zakończył się 2h wcześniej i Fuji czuła się doskonała, a u niej bardzo łatwo ocenić samopoczucie...to żywioł, nie królik. jest niesamowicie aktywna i nie toleruje pobytu w klatce (lekko ją rozpuściłyśmy
), wchodzi wszędzie, zwraca na siebie powszechną uwagę, po prostu ją roznosi.
temp. 36 st., czyli jest już źle
sobota późne popołudnie - jesteśmy zdane wyłącznie na siebie. założenie - wzdęcie/zator, lekki skręt jelit. układ pokarmowy.
podałam Fuji cały zestaw leków, zamknęłam ją w transporterze na gorącym termoforze i czekałyśmy.
Fuji po 3h zaczęła biegać, kręcić się po całym Azylu, podgryzać mnie
, zrobiła kilka bobków...
***
kiedy wychodziłam, Fuji jadła sianko i była zrozpaczona, że musi zostać w klatce...Fuji - bez takich akcji, błagam, za dużo tego wszystkiego...
***
w Azylu kochamy smacznie jeść
DaisyWacikTiviaNelly CherubinTygrysiaHerbi Fusia