Anahi była z nami zbyt krótko...dzisiaj wieczorem, mimo długiej reanimacji odeszła.
bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność wątroba, efekt fatalnego żywienia. wątroba Anahi była całkowicie zwyrodniała.
gałka oczna Anahi była siedliskiem ropy. wszystko gniło. doszło do tego, że gałka oczna wręcz wypadła z oczodołu.
nigdy nie mam problemu z pisaniem postów, ale dzisiaj jest mi wyjątkowo trudno. widziałam jak doc walczył o jej oddech, ale się nie udało.
wiem, że od niedzielnego popołudnia, kiedy otrzymałam tel. od jej właścicielki, daliśmy Anahi to, czego nie otrzymała przez całe swoje życie.
wiem też, że to jest myśl, która musi nam zawsze przyświecać. była z nami bardzo krótko, ale to było tego warte...
nie odejdzie tak po prostu w zapomnieniu, a dla nas to bardzo bolesna, ale kolejna lekcja - pomoc takim królikom jak Anahi to nasze najważniejsze zadanie, nawet jeśli odchodzą zbyt szybko, a nas na chwilę rozbija to na milion kawałów...
***
po sekcji Anahi, doc zbadał
Tufiego i to był chyba moment kulminacyjny dzisiejszego dnia...brak bobków, galareta w jelitach - nawracający stan zapalny jelit. waga - 1,00 kg - 5 dag więcej niż wczoraj rano. dluga cisza, co dalej...
niejednokrotnie podejmowałam decyzje o eutanazji i zawsze przychodził ten moment, kiedy wiedziałam. jeden moment. z Tufim jest inaczej.
wyszliśmy z Tufim do poczekalni. podjęłam decyzję...a Tufi? Tufi biegał po poczekalni, podchodził do mnie, opierał się łapkami o kolana. Pan Roman przyjechał po króliki, mówił do Tufiego, a on biegał...wróciliśmy do gab. może chciałam usłyszeć zapewnienie doc, że tak, to już. usłyszałam, że mamy 10-15% szans na poprawę stanu jelit i słowa Konrada, że jeśli jutro będzie się coś działo, jeśli jutro zdecyduję, że to już, przyjedzie i pomoże mu odejść. jest bardzo źle, ale Tufi nie pozwala podjąć nam decyzji. on po prostu chce żyć. patrząc na niego, nie widzi się cierpienia - widać bardzo chudego, ciężko chorego królika, ale nie królika, który chce odejść...siedząc w poczekalni, ja płakałam, a on do mnie podchodził i nie mogłam wyobrazić sobie, że teraz powiem - koniec...
***
Pesteczka...dzisiaj pojawiły się objawy zapalenia mózgu
koszmar...zapalenie mózgu od zapalenia ucha środkowego (po przewlekłym zapaleniu ucha). wprowadzamy sul-tridin, vit. B1, B12, panacur.
Pachino- tutaj powinien pojawić się uśmiech. o Pachino walczymy od I dnia kiedy do nas trafiła na początku stycznia, jako kilku tygodniowy, ciężko chory maluch. 2 miesięce temu przeżyła koszmarną zapaść - przestała chodzić, infekcja zaatakowała cały jej organizm. po 2 tyg. odzyskała siły, po czym pojawił się kolejny kryzys. po kilkumiesięcznym leczeniu, zaczęła obracać się wokół własnej osi. byliśmy pod ścianą. dzisiaj Pachino nadal ma bardzo silny skręt głowy, który może się zmniejszyć w niewielkim stopniu, ale chodzi, skacze po klatce, jest radosna. mimo niekorzystnego podłoża (śliska podłoga), Pachino nie chciała dzisiaj siedzieć w transporterze. koślawo, ale wędrowała po gabinecie.
waży 2,5 kg. przybierać na wadze zaczęła dopiero ok 1,5 miesiąca temu. przez wiele tygodni ważyła 1,00 kg. była bardzo chuda, słaba. dzisiaj ma wzorcowe bobki i chce żyć.
Hippi i
Petitka zostały dzisiaj wysterylizowane.
***
pod opiekę Azylu trafił dzisiaj
9-letni uszak, który do tej pory przebywał w fatalnych warunkach.
na szczęście jak określił to doc, nasz senior musi mieć doskonały genotyp, ponieważ mamy problem jedynie z zapaleniem jelit oraz sierścią.
pod opiekę Fundacji trafił również
królik z Bydgoszczy, który przez najbliższe dni będzie u Pani Ani
uszak ma na pewno problem z mocno łzawiącym okiem. oby to nie był kolejny Franklin ani Kurt...
poza tym do Azylu w najbliższych dniach ma trafić jeszcze kilka królików...
***
Ethel w nowym domu - królik obdarzony uwielbieniem swoich opiekunów
***
Panie Doktorze, Konrad - jesteście dla nas największym wsparciem w tych najtrudniejszych momentach...
Magda - Ty wiesz
Tufi dziękuje, że po nas przyjechałaś - chyba musiał na Ciebie poczekać...