Ja rowniez zachecam do adopcji staruszkow.
Kiedys myslalam tak jak wiekszosc z nas,ze stary to dlugo nie pozyje to po co go adoptowac,lepiej wziasc mlodego...ale to nieprawda!
Opowiem wam jak znalazl sie u mnie Wojtus.
Jak umrze kicaj,natychmiast ide do schroniska po nastepnego,zeby temu,ktory zostal nie bylo smutno.Mialam pecha,a moze szczescie...nie bylo w ten dzien zadnego wolnego samczyka( byly parki,ale nie rozdzielaja) tylko bialy 7 letni staruszek,oddany 5 dni temu,i z tesknoty nic nie jedzacy! Bylam z synem i mowie do niego" on juz stary ile on pozyje?" syn na to " to co z tego,on moze dluzej zyc niz mlody" poprosilam pracownice,zeby pozwolila mi go wziasc na rece i......krol spojrzal mi prosto w oczy,a mi sie SERCE ROZTOPILO pokochalam go natychmiast i powiedzialam do niego" od teraz jestes moj kochany Wojtus"-nazywal sie Mefisto.
Zyl u mnie prawie 4 lata i.....nigdy nie chorowal!,spokojny,kochany dziadzius.
Ze schroniska dzwonili i pytali,czy zyje,bo jak pisalam z tesknoty nic nie jadl,ludzie,ktorzy go oddali po prostu nie mieli innego wyjscia tak sie ulozyla ich sytuacja rodzinna. Nie zawsze jestak,ze jak krola sie oddaje to sie go nie chce czy porzuca.