chciałam inaczej zacząć dzisiejszy post. zrobiłam kilka zdjęć, na których uszaki w Azylu są szczęśliwe.
to był kolejny ciężki dzień. intensywny dyżur w Azylu, kolejne telefony, pytania, plany na następne dni. codzienność...
czasami trudno unieść poczucie odpowiedzialności za najmniejszy szczegół, za drobiazg dot. zdrowia każdego królika - za wszystko, zawsze, bez względu na to, ile mamy siły fizycznej czy psychicznej.
***
wczoraj rano pojawiłam się u doc z
Kluską. jadła (jeszcze w ndz., kiedy byłam w Azylu), ale bobków było mniej i pojawił się brzydki zapach.
kiedy w pon. Kluska była osowiała, nie czekałyśmy do naszej popołudniowej wizyty.
doc zrobił jej punkcję jamy brzusznej, okazało się, że jest zgrubienie i płyn.
Kluska została podłączona do kroplówki, dostała dożylny antybiotyk. doc podejrzewał wysięk z jelita, ale trudno było ocenić.
jej stan był bardzo stabilny. temp. idealna. po wielu godzinach wieczorem ożywiła się.
czekaliśmy na efekty, zakładając, że jeżeli zgrubienie nie zmniejszy się, dzisiaj doc ją otworzy.
dzisiaj pojawiło się wzdęcie (wcześniej nie było wzdęcia, zatoru)
wieczorem Kluska trafiła na stół operacyjny. potwierdziły się najgorsze doszło do perforacji jelita i martwicy jelita grubego.
najgorszy wariant - brak szansy zespolenia jelita.
minęły 2 godziny od zabiegu. czekamy, ale wiemy, że nie pozwolimy jej cierpieć...jeśli się wybudzi, jeśli będzie cierpieć, otrzyma morbidal.
Konrad, dziękuję...
***
każdego dnia te oczy patrzą na nas i to my jesteśmy za nie w 100% odpowiedzialni.
ponosimy konsekwencje tego, za co nie chcą odpowiadać inni ludzi...
i przegrywamy...
jest mi z tym koszmarnie źle...z tym poczuciem odpowiedzialności, z tą myślą, że się nie udaje...dzisiaj to jest trudniejsze niż zwykle.
***
jutro do nowego domu trafi Satine, w czwartek Marie
w czw. zabieg korekty zębów u Uszatka, kontrola u Amigo i Fly
wczoraj popołudniu doc obejrzał Tulisię, Horacego i Miriam
Tulisia ma bardzo dużą nadwagę + mnóstwo odchodów pcheł - otrzymała ektopar. poza tym odparzenia przy odbycie i na łapkach.
Miriam (króliczka z Wrocławia) została wczoraj zoperowana, ponieważ okazało się, że ma potężny ropień kikuta macicy, bardzo mocno zrośnięty z jelitem...i cudem nie doszło jeszcze do posocznicy. teraz ma szansę na normalne życie.