niedawno wróciliśmy od doc, ale dzisiejszy dzień przyniósł nam mnóstwo nadziei i gigantyczny dawkę wiary w sens tego wszystkiego, co wspólnie robimy
rano okazało się, że
Marzyciel zaczął jeść - wczoraj to były tylko 2 granulki rodicare, ale dzisiaj dzielnie walczył
doc był zachwycony tym, jaką metamorfozę przeszedł od piątku/soboty
Marzyciel zrobił dzisiaj pierwsze normalne bobki i chyba sama nie mogę w to uwierzyć
przypominając sobie ten obrazek
temp. ciała - 39 st.
jelita o niebo lepiej...pobraliśmy krew do badań
niestety mocz zbadamy dopiero w tyg., ponieważ dzisiaj Marzyciel idealnie opróżnił pęcherz na podkład
jutro poznamy też wyniki badań kału
z tyłu, tam gdzie Marzyciel ma potworne rany, doszło do martwicy i jest stan ropny, ale to uda nam się powstrzymać i za ok miesiąc-2 powinna pojawić się tam sierść
od jutra zabierzemy się też za pododermatitis
Cherubin również czuje się znacznie lepiej!
temp. ciała tym razem w normie. stan jego jelit również znacznie się poprawił
tutaj nasze biedak jeszcze przed sprzątaniem
Aladyn podobnie jak Cherubin jest w znacznie lepszej formie - zaczynając od temp. ciała, poprzez jelita
na przyszły tydzień zaplanowaliśmy zabieg amputacji oka
stan
Karima jak u Cherubina i Aladyna - po prostu lepiej
Cherubin, Aladyn i Karim w zw. ze stanem jelit i zaburzeniami neurologicznymi (chwiejność, lekkie przekrzywianie głowy) już od soboty otrzymują sul-tridn. wprowadzimy im jeszcze B1 i B12.
cała trójka jest bardzo zestresowana. nie mają w sobie odrobiny agresji - i energii niestety również...nie. są tak przerażająco spokojne i póki co smutne
, ale to akurat niedługo zmienimy
u chłopaków również pobraliśmy krew i bobki do badań.
Selim również czuje się lepiej. nadal większość czasu spędza w kuwecie (albo wciska się w drugi róg), ale wzdęcie jest o wiele mniejsze i jak mówi doc - "idzie ku dobremu"
krew i bobki do badań.
Tadea niestety nadal nie interesuje się jedzeniem, ale w jelitach są już jakieś bobki i jutro powinny się pojawić. temp. ciała w normie!
krew została pobrana do badań.
u Tadei nadal pojawia się krwawienie, ale o tym napiszę jeszcze poniżej.
Tadea, tak jak Abigail jest koszmarnie zestresowana, popiskuje. żaden z jej maluchów nie przeżył
Abigail - po_sąasiedzku o nią pytasz
bez zmian...praktycznie cały czas znajduje się w takiej pozycji, ale pojawiły się pierwsze bobki...niestety nadal czekamy na poród...niestety, bo jej maluszki również nie mają szansy przeżyć - trucizna zabija płodom (ciężarnym samicom nie podaje się nawet leków takich jak iwermektyna, a co dopiero trutka na szczury)...a my nawet gdyby były w połowie ciąża, a nie w jej skrajnie końcowej fazie, nie moglibyśmy jej nawet wysterylizować - Abigail wykrwawiłaby się podczas zabiegu...
dzisiaj z całą pewnością możemy powiedzieć, że zdążyliśmy w ostatniej chwili a u wszystkich królików doszło do zatrucia trutką na szczury. dzisiaj il. krwi była już minimalna, nawet u Marzyciela...serce zamiera, kiedy myśli się o tym, że za dobę/dwie umarłyby na mrozie z powodu wykrwawienia, a dzisiaj...
dzisiaj doc nie mógł wyjść z podziwu. vit. K, która powoduje krzepnięcie krwi, w połączeniu z innymi lekami, uratowała im życie - nawet podczas pobierania krwi było widać, jaki mają problem z jej krzepnięciem
mamy kolejne dawki vit. K i będziemy ją jeszcze podawać jutro/pojutrze do skutku.
badania krwi pokażą, czy trutka na szczury zdołała wyrządzić jakieś nieodwracalne zmiany w organizmie, wpływając chociażby na stan wątroby. najważniejsze jednak jest to, że chyba możemy powiedzieć, że przetrwaliśmy najgorszy koszmar.
najbliższe dni to leki + cały czas terapia "rodicare" (określę tak ogólnie karmy ratunkowe), biolapis, suszone zioła...+ zabieramy się za łapki, za strzyżenie - większość trzeba ostrzyć i wygolić w niektórych miejscach, bo sierść na brzuchach i łapkach wygląda fatalnie (tam, gdzie jest).
***
dzisiaj u doc był również
Filon - nasz czarny baranek 3,70 kg, który schudł 15 dag, czyli tempo mamy prawidłowe
Filon jest zdrowy, tylko musi w pełni dojrzeć do tego (jak Momo), że lubimy sianko i zioła
***
generalnie towarzystwo w Azylu było dzisiaj w rewelacyjnej formie - np. olsztyński
Bailo był wszędzie
a
Momo mnie rozwalił swoją uroczą minką - tylko cygara mu brakuje
na koniec skoro dzisiaj była już nasza kochana, dzielna Fly (nasz Cud...Fly, która żyje wbrew wszystkiemu - chyba nawet wbrew logice...i ma najdzielniejszą opiekunkę
), to teraz jej kolega "po fachu" Hugo, który na wybiegu radzi sobie coraz lepiej i straszny z niego "romantyk" - czyt. niewykastrowany samiec