Powiem tak: jestem w szoku jaka ta
Tośka fajna dziewucha jest. Ufna do ludzi - wołana po imieniu przybiega i się rozplaszcza pod ręką. Zgrzyta ząbkami gdy się ją mizia za uszami
Jest bardzo kontaktowa. Oczywiście wymaga pracy, codziennego kontaktu z człowiekiem, przytulania, głaskania - no jedym słowem kogoś kto ją pokocha i będzie jej to okazywał. Jest żywa - skacze, kica, kręci piruety. Nie wiem czy mi się tylko wydaje...ale widzę w niej krew baranka i miniatury. Ma śmiesznie rozjechane uszy - takie za krótkie jak na barana a za duze jak na miniature...plus rozjechane w obie strony
. Postury też jest bardziej barankowej...grube łapki, duża okrąglutka główka.
Polubiła się z babką lancetowatą w nocy - wyjadła wszystko co jej dałam, granulat chrupie ze średnią ekscytacją, a na warzywa się obraziła - jedynie co koperek wciąga ładnie.
Naprawdę mam nadzieję że dziewczyna okaże się zdrowa, wysterylizowana (może uda mi się niebawem sprawdzić czy jest ta blizna na brzuszku) i szybko znajdzie kochający dom.
A....co jeszcze zauważyłam...załapała do czego służy kuweta i poza klatą jeszcze się nie załatwiła od wczoraj. Czyżby dobra wróżba?
Poranny chillout w przedpokoju
Uploaded with
ImageShack.us