Dziś pewna "opiekunka" przywiozła mi swojego królika. Umiała o nim powiedzieć tylko tyle, że jest mały, samiec i rex. Podobno podrzucili go jej znajomi, a potem kazali oddać, nie chcieli go z powrotem.
Samczyk był w klateczce 60, zupełnie nie przystosowanej dla królika, na czymś między sianem a słomą, a do jedzenia miał owies
Sianko to chyba miało być to, na czym siedział - osikane, obobczone i zalane wodą z kapiącego poidła...
Futerko lepkie, wymazane czymś, miejscami powyrywane. Wąsiki jakieś poskręcane - jakby nadpalone.
A pazury?
Chłopak ledwo się ruszał. Jak mu obcięłam przednie, to tylne sam wystawiał a po wszystkim się wtulił w kolana i całym ciałkiem wyrażał ulgę.
Szczotki chyba też nigdy na oczy nie widział - takie krótkie futerko, a miał kołtuny
i pozlepiane miejsca. Grzecznie dał się wyszczotkować, nawet na brzuszku.
Doprowadziłam go do stanu używalności, odrobaczyłam, obejrzałam, zaopatrzyłam i odwiozłam na krótkotrwały DT. Teraz przypomina królika.
Co więcej, jest bardzo milusim króliczkiem, nie boi się psów, jest ciekawski. Sam się kładzie obok człowieka i nastawia na głaskanie.. Bez problemowo pozwala się brać na ręce i przytula się mrużąc oczka. Przychodzi po rodzynki i suszone maliny. A bobczył tylko do klatki.
Waży 1,2 kg. Ma około roku. Nie jest kastrowany. Na dzień dzisiejszy w DT w Głogowie - ale max miesiąc, więc szukamy DT lub DS.
Kawaler nie ma jeszcze imienia, więc czekamy na propozycje.
w DT
//Zmiana tytułu wątku na prośbę autora - Amy