Mam problem. Wczoraj wieczorem jadłam sobie owoce od czasu do czasu częstując nimi moją rozentuzjazmowaną Mamiyę. W pewnym momencie królica chciała wskoczyć do mnie na kanapę, niestety zrobiła to na tyle niefortunnie, że zsunęła się z niej na podłogę. To nie jest duża wysokość, może 30cm, upadła na pupę i pokicała dalej więc nie sądziłam, że coś mogłoby jej się stać. Kiedy podeszłam do niej podać jej kawałek owoca, nie chciała go już jeść. Zdziwiłam się, bo przed chwilą był szał, a teraz nagle taka obojętność, ale odpuściłam sobie.
Niepokoić zaczęłam się dopiero wieczorem, kiedy dostawszy swoją porcję warzyw zaczęła wszystkie bardzo dokładnie oglądać i obwąchiwać, jednak żadnego nawet nie skubnęła - a trzeba przyznać, że jest strasznym łakomczuchem, a zazwyczaj rzuca się na nie. Czekałam jakoś pół godziny, ale nic nie ruszyła. Wpadłam wtedy na taki pomysł, żeby zetrzeć jej kawałek marchewki (miała ją akurat w wieczornym menu) i zobaczyć co z nią zrobi. W tym momencie rzuciła się na nią, a spodeczek wylizała do czysta. Na noc starłam jej warzywa, zostawiając parę małych niestartych kawałków. Starte - zjedzone, twarde - nawet niedotknięte. Jedynym sensownym wytłumaczeniem tego jej niejedzenia wydaje mi się zsunięcie z kanapy i uderzenie się jakoś. Czy istnieje możliwość, żeby naruszyła sobie któryś z zębów? Albo np. mocno się ugryzła? Dodam, że Mamiya miała w zeszłym roku usuwany ropień na żuchwie, ale nie wiem czy to może mieć coś z tym wspólnego.
Żeby nie było, za jakąś godzinę zadzwonię do dr. Rzepki i postaram się umówić najlepiej jeszcze na dzisiaj, ale chciałam po prostu spytać też Was co o tym sądzicie.