No właśnie dlatego nie chce ich przystawiać bez potrzeby - dajmy szanse matce - a nuż sama nakarmi.
Jeśli sama tego nie będzie robiła, to dr Moroz mi napisała, ze mam przystawiać dwa razy na dobę.
Możliwe, ze po to, żeby nie straciła pokarmu oraz po to, by młode dobrze się najadły.
Kaja jest teraz zrelaksowana, leży wyciągnięta, najedzona.... miejmy nadzieje, ze do rana zajmie się młodymi. Zamknęłam im pokój, żeby miały święty spokój.
Dam znać co i jak jutro, a teraz sama powoli zbieram się spać
Ranek:Maluszki zyja - obejrzalam je dokladnie.
4 sa najedzone - brzuszki, jak banie i smacznie spia. Piaty z nich - jeden z czarnych - jest chudy i slaby, widac, ze sie trzesie. Wczoraj po poludniu, tez najsłabiej wygladał. Ten widać, ze jadl malo badz wcale.
Za chwilke tego jednego dostawimy do matki. Jesli nie wydobrzeje do wieczora, dowiem się od dr Moroz jak i czym go dokarmiac i zaczne to robic.