W nawiązaniu do mojej poprzedniej wiadomości...
My wczoraj z Groszkiem i królikiem narzeczonego byliśmy u weta na szczepienie a także manicure i pedicure.
"Na pierwszy ogień" poszedł królik narzeczonego. Grzeczniutki, dał się obrócić na plecki przy obcinaniu pazurków. Nie wyrywał się.
Potem przyszła kolej na mojego Groszka. Ojjjj to była tragedia. Najpierw uszatka trzymał sam narzeczony i wet się brał za pazury. Królik się wyrywał, drapał. Udało mu się uwolnić z rąk. Drugie podejście- trzymam ja za tylne łapy, narzeczony trzyma mu tors i przednie łapy. Wet dopomaga i podtrzymuje łapki i Groszka przy obcinaniu. Ten znów się wyrywa, grapie- udało mu się uwolnić z rąk.
Kolejne podejście, znów trzymamy królika we troje. Ja za tors i łapy przednie, narzeczony za skoki i wet pomaga podtrzymać łapy. Uszaka kładziemy na pleckach. Było machanie łapkami, drapanie- ale daliśmy radę
Ot tak chciałam dopisać jak mój uszak lubi trzymanie na rękach- dla przykładu