Funiutek już w domku
ma założony dren i gąbkę nasączoną gentamycyną w miejsce wycięcia ropnia.Wczoraj jeszcze w Krakowie wyglądał na bardzo zmaltretowanego, zrezygnowanego i obolałego...biedulek straszny, nie chciał jeść, ale przekupiłam go bananem
o dziwo ożywił się i rozpogodzil na mój widok ( o dziwo bo Fuzelek należy do tych królków, które na stałe mogły by nosić tabliczkę z napisem "spadaj!"
) moja mała krnąbrna futrzakowatość siedział taki biedny i uspokajał się jak go głaskałam, mówiłam do niego - szok. Podróż była ciężka, ale Funio zniósł ją dzielnie... no i w końcu w domku
podanie smakołyków, apetycik już dopisuje
nie odmawia sobie niczego
kica wesolutko po swoim pokoju...za 10 dni zdjęcie drenu i uzupełnienie gąbki, może uda się to zrobić już bez jazdy do Kraka- zobaczymy.Z medycznego pkt. widzenia najlepiej usunąć ząbki , ale jego korzenie zrosly się w jedną masę z sobą i szczęką, bylby to bardzo trudny zabieg, nie do wykonania na wziewnej ( z tego co zroumiałam) i i tak nie eliminował by do końca ryzyka powstawania ropnii, nie lubię wyborów pt " wóz albo przewóz" Fuzelek ma szansę normalnie życ, ząbki spiławane, ropień wyciachany, narkoza wziewna nie postawiła mnie pod ścianą z wyborem "może przeżyje" -dla mnie takie rozwiązanie pośrednie jest tu najlepsze,problem nie został do końca rozwiązany,ale też nie musiałam ryzykowac jego życia, jeśli ropień się odnowi, po prstu znów będzie wycięty, a ząbki spiłowane, mam nadzieję, że dojedzemy tak do conajmniej 12 lat Fuzelkowego życia.
bosniak- jeszcze raz dzięki za pomoc