Witam
Dzis bylam mega przerazona
Moja Buba miala przy oczku kleszcza, wlazl przez okno bo na polu nie byla. Straszie sie balysmy, próbowalysmy jej go wyciagnac ale jak to przy oczku nie szlo ona sie strasznie bala, nie bylo co ryzykowac zadzwonilismy do weta a tam nam powiedzieli za godzine przyjechac (bo mieli zamkniete) lub na drugi dzien
nic postanowilismy jechac za te godzine, po 10 minutach patrze kleszcza niema, lezal w klatce, ruszal sie. Oczywiscie szybko wyciagnelam bubulca i siostra go wziela (byl napity ale nie gruby) oczywiscie wszystko zostalo dokladnie wyczyszczone.
Co tak naprawde jest kiedy kleszcz sam wychodzi?
Juz drugi raz tak mialam co kleszcz sam wyszedl raz trafilo na sniezka ale nic mu nie bylo.
Teraz Bubulec ma jescze troche czerwone kolo oczka (to miejsce) czy cos moze byc nie tak?
Niewiem czy to przez tego kleszcza bo w sumie jak my ciagnelismy tego kleszcza to mu sie to miejsce czerwone robilo wiec to moze od tego ze my tak ciagnelismy a on tak mocno siedzial. Strasznie mnie to nie pokoi ale jak juz wspomnialam kleszcz wylazl zanim cokolwiek udalo sie zrobic.