uff jaka akcja
Gdy szłyśmy wypuścić malucha, zauważyłyśmy dorosłego osobnika. Wypuściłyśmy go więc niedaleko.. niestety obok siedziała baardzo głośna młodzież. Duży, mimo hałasu, długo kręcił się w pobliżu. Trzeba było uważać, bo młodzież też zwróciła uwagę na malca,który pobiegł praktycznie 2 metry od nich.. Byli oni pod %, więc bałyśmy się tak to zostawić.. skierowałam maluszka w stronę dorosłego.. po 30 min stania w cieniu i naszego uważania na wszytsko dookoła duży spotkał się z malcem
który natychmiast podbieg i zaczał pić mleko
zające po jakimś czasie schowały się w roślinach przy klatkach schodowych. Gdy już wszystko wydawało się być ok, podszedł jakiś chłopak i zaczął je straszyć, a potem robić zdjęcia
zwróciłyśmy mu uwagę, że jak chce zdjęcia zająca, ot niech sobie wpisze w google "szarak" i będzie mieć to samo
matka uciekła, a maluch został wśród krzewów. Na całe szczęście młodzi pod wpływem % pojechali, ten chłopak też poszedł do domu, więc na ulicy zrobiło się cicho, a matka wróciła po malca. Na ulicach spokój (już nikt się prawie nie kręci i samochody jeżdżą rzadko), więc myślę, że historia zakończyła się szczęśliwie.
Cieszę się bardzo
Dzięki za pomoc i porady
, bo przyznaję, że bardzo spanikowałam
nie wiedziałam nawet, że przed moim blokiem (duże, nie zalesione osiedle) można spotkać zające. Na szczęście mały okazał się być zdrowy i nie potrzebował mojej pomocy
dobrze, że go wypuściłam.
Teraz kica ze swoją mamą
ich spotkanie było bardzo wzruszające
Niestety żyjemy w czasach, gdzie urbanizacja się rozlewa na obrzeża miast, a miejsca dla zwierzaków coraz mniej..
Przepraszam, że tak nieskładnie piszę, ale jestem teraz pod wpływem emocji