My zrobiliśmy tak: uparcie, za każdym razem wszystkie boby leciały do kuwety. Siuśki na papier i do kuwety. W miejscach, w których mały lubił się załatwiać podstawiliśmy kolejne kuwety. Mieszkanie zaczęło wyglądać jak jedna wielka kuweta.
Tyszko bardzo szybko załapał, że siuśka się do kuwety, właściwie nie zdarza mu się załatwić się gdzieś indziej (chyba, że wskoczy na kanapę, wtedy o tragedię bardzo łatwo). Jednak mały uparciuch ciągle nie chciał zostawiać bobów w miejscu, w którym powinien. Podstawiliśmy przy kuwecie paśnik - to rozwiązało problem, ale tylko w klatce.
W klatce boby i suiśki zostawia tylko w kuwecie, gdy chodzi po domu siusia do kuwety (lub na kanapę
) jednak boby lubi zostawiać wszędzie (choć czasem kuwetkuje). Myślę, że znaczy w ten sposób teren i przed kastracją nie ma mowy o nauczeniu go 100% czystości. A, że w związku z chorobą lekarka odradza kastrację w tym roku, to pewnie jeszcze trochę nam pobobczy na podłogę. Jednak, z dwojga złego, wolę aby siusiał do kuwety a bobczył na podłogę niż na odwrót.
Co do paśnika - myślę, że rozwiąże w całości lub częściowo problem - tak jak u nas.
(właśnie zauważyłam, że ten post sponsorowany jest przez słowo KUWETA
przepraszam, ze zmęczenia nie wiem czym je zastąpić)