Co do sikania to niewiele mogę powiedzieć, bo moja Zgodzia poza kuwetą to robi tylko na łózko, na które po prostu jej nie puszczam.
Natomiast jeśli chodzi o strach i proces adaptacyjny, to mogę książkę pisac. Każdy króliczek jest inny i inaczej reaguje, jedne boją się mniej inne bardziej. Dwa miesiące to jest naprawdę bardzo krótki czas. Moja Zgodzia była strasznie dzika, nie dała się głaskac, nie można jej było dotknąć, wszystkiego się bała i zaraz leciała schowac się za fotel. O braniu jej na ręce nigdy nie było mowy i nie ma do dzisiaj. Po prostu się tego boi i już. Przy obcinaniu pazurków często zdarza jej się posikać ze strachu i aż mam łzy w oczach tak mi jej szkoda
Ale przez te półtora roku kiedy ją mam zaszła w niej niebywała zmiana! To można zaobserwować dopiero po czasie, Zgodzia oswajała się bardzo powoli, coraz bardziej się na nas otwierała, ale przez pierwsze 6 miesięcy to ledwo mogłam ją dotknąć
A teraz przytulam się do niej, głaszczę i miziam godzinami, całuję po całym ciałku. Zgodzia liże mnie po nogach, ciągle za mną biega, trąca mnie w kostki. Ale przywiązała się tylko do mnie. Nikomu innemu nie da się dotknąć!
Też mam część podłogi w parkiecie i kafelkach i ślizga się na nich do dzisiaj, i nieraz ją zarzuci na ścianę na zakręcie. Bardzo łatwo ją przestraszyć, czasem to zupełnie nie wie, co usłyszała i dlaczego tupie.
To może naprawdę trochę potrwać, zanim króliczek nabierze zaufania, więc musisz być bardzo cierpliwa, nie zmuszać go do niczego, nie podnosić, nie łapać, delikatnie zachęcać do głaskania. Z czasem się oswoi, zacznie mniej bać. Ale może być tak że na ręce nigdy nie da się wziąć tak jak moja Zgodzia i taka już będzie natura króliczka.
Tak więc cierpliwości, a będą cię boleć ręce od miziania go i będzie ci się pod nogami plątać tak będzie chciał głasków