Nie zapominajmy, że fakt, że króliki to zwierzeta stadne niesie za sobą nie tylko potrzebę towarystwa, ale takze walkę o dominację. Króliczek nie musi być agresywny, bo się wystraszył, czy coś, ale może próbowac pokazać, że jest na wyższej pozycji w stadzie niż Twój chopak. I takie schodzenie kólikowi z drogi tylko pogarsza sprawę, bo utwierdza w tym zwierzę.
Podobnie, jak z psami - bez przemocy, bez krzyków i kar, ale dominacja człowieka musi być - inaczej każdy gość moze być obiektem gryzienia i drapania.
Owszem, oswajamy królisia, schodzimy do jego poziomu, dajemy smakołyki, ale też korygujemy zachowania ("nie wolno", czy brak głasków, zdjecie z łóżka jak gryzie chłopaka lub właśnie przyciśniecie palcem karku - nie wiem, czy ktoś z Was ogląda, ale chodzi o takie naciśnięcie przez momen na szyjkę z boczku, jak robi zaklinacz psów. Wtedy zwierze się uspokaja i kapuje, że wymuszamy posłuszeństwo).
Z braku właściwego przywództwa mamy jamniki rozstawiające rodziny po kątach i króliczki terroryzujące rodziny. A przecież króliczki to mądre bestie i wszystkiego można je nauczyć - albo nieświadomie albo świadomie.