Przez parę dni pomieszkuje u mnie Euforia, zanim nie pojedziemy w dalszą drogę do jej nowego DT.
Kiedy szukałam króliczka, którego chcę adoptować, co chwilę brakowało mi zdjęć. Wiem, że przyszły właściciel chciałby zdjęć podopiecznego w ilości nieskończonej, a biedna Euforia ma tylko jedno.
Więc pomogę przyszłemu szczęściarzowi, któremu trafi się to maleństwo.
Euforia jest naprawdę przepięknym królikiem. Rozkochała w sobie nawet moją mamę, która wielką fanką uszaków nie jest, a to już czegoś dowodzi.
Faktycznie jest bardzo nieśmiała, do tej pory udało mi się dwa razy pogłaskać ją po pysiu, a potem uciekła. Na zmianę siedzi w transporterze, albo obok niego wyciągnięta na całą długość. Podobno potrzebuje prywatności przy jedzeniu, ale ja niczego takiego nie zauważyłam.
Bardzo szybko zniknęła garstka granulatu, którą dostała na śniadanie. Potem na obiad dostała m.in. brokuła, który musiał jej strasznie smakować, bo nawet nie mrugnęłam, a już go nie było.
Wczoraj bez przerwy sikała na panele, a ja uparcie po niej sprzątałam. W końcu położyłam jej ręcznik, żeby na niego sikała, bo do kuwety siłą rzeczy się nie mieści- jest dobrana do rozmiarów mojego królika, więc nawet nie próbowałam nauczyć jej sikania do niej. Ręcznik został skopany i przesunięty w kąt, a ona udowodniła mi, że potrafi wszystko, jeśli tylko się jej zachce.
Od rana sika do kuwety, a przypominam, że nie było tam żadnego zapachu, który by jej wskazał, co należy robić.
Niestety bidulka na panelach się ślizga, a ja nie mogę wypuścić jej na dywan na całą dobę, bo okropnie go znaczy i co chwilę próbuje zaglądać do mojej rekonwalescentki, która potrzebuje spokoju. Więc pobiegała dzisiaj 8 godzin i resztę doby spędza w zagrodzie.
Jeśli ktoś zastanawia się nad adopcją tej śliczności, to niech się dłużej nie zastanawia, bo naprawdę nie ma nad czym- tylko brać i kochać.