Wieści są następujące:
W największej lecznicy w Koszalinie, w której przyjmuje kilku lekarzy, która ma najlepszy sprzęt i szpitalik przylecznicowy poinformowano mnie, że NIKT Z PERSONELU NIE UMIE POBRAC KROLIKOWI KRWI I ZEBYM Z KROLIKIEM CHODZIŁA DO JAKIEGOŚ INNEGO WETA, BO ONI SIĘ NIE ZNAJĄ
Odmówiono mi równiez wykonania RTG łapy, która była zwichnięta jakiś czas temu, uzasadniając to: ten królik jest chory, jak umrze za 2 dni, to pani bedzie miała pretensje o drogie badania
Dopiero w kolejnym gabinecie weterynaryjnym (tak, pan od jogurtu) pobrano krew do probówek, które jutro kurier odbierze ode mnie i zawiezie do laboratorium. Zrobimy morfologię i zbadamy przeciwciała e.cuniculi. Bo takich badań oczywiście też nikt w Koszalinie nie robił.
Noska dostała dzisiaj kolejną porcję sterydów i antybiotyku. Wyprosiłam również o receptę na leki, które zaleciła Sicca (której również bardzo dziękuję za pomoc i zaangażowanie
), więc rozpocznę dzisiaj podawanie.
A sama pacjentka? jest bardzo dzielna
dzisiaj jest z nią lepiej, więcej się rusza, próbuje wstawać i chodzić, bez problemu je i pije, tylko trzeba podać prosto do pynia
Remi siedzi wściekły na cały świat i warczy na paśnik