Cześć, z tej strony Frędzel.
Ostatnio traktują mnie tak, że aż musiałem dorwać się do komputera i wyżalić!
Zabrali mnie gdzieś, wcisnęli do takiego małego pudełka z kratkami i zawieźli! A potem wycigąli u jakiegoś "weterynarza", miętosili i macali, jakby nie wiedzieli, że to wcale nie jest przyjemne.
A później znowu wepchnęli do pudełka i zawieźli z powrotem.
Jestem obrażony i zły- nie spodziewałem się tego.
Oczywiście, podjęto próby przebłagania mnie jakimiś wcale nie bardzo smacznymi smakołykami
A to, co naprawdę lubię zjadła moja towarzyszka- no i co miałem biedny robić, skoro kobieta prosiła ( a można by nawet rzec, że żądała?)? Musiałem oddać miskę
A później nawet dostałem zieleninę- pierwszą w tym roku. No i tej już sobie nie pożałowałem, dobra była, szkoda tylko, ze tak mało. A wiem, że w takim kartonie jest jeszcze- ale gdy się do niego dobrałem, to usłyszałem, że "na jutro". Nie wiem o co chodzi, przecież jutro karmicielka też może iść i zebrać nowe. Jedyne co mogę zarzucić to że ten mlecz był jakiś dziwnie mały. Większego nie mieli?
A po kolacji- wiadomo, trzeba poleżeć. Żeby jedzonko się dobrze ułożyło w żołądku.
No i można można mnie chwalić, że kabli nie ruszam! Znaczy, tych grubszych nie lubię. Ale ładowarki są mniam mniam.
No i spokoju mi nawet dzisiaj na chwilę nie dawali, nawet w toalecie musiała mi zrobić zdjęcie!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
10 minut po zrobieniu ostatniego zdjęcia, Frędzel pracowicie wykopał połowę żwirku.