Moze najpierw nalezaloby zaczac od bojkotu sklepow, w ktorych sa sprzedawane zwierzeta? Bo coz przyniesie nam taka akcja, jesli wszyscy z forum podrepcza do osiedlowego zoologa (bo blisko) i nie beda juz pamietac, ze tam sa zwierzaki.
Przeciez to my, uzytkownicy tego czy innego zwierzakowego forum, wybieramy sklep w ktorym robimy zakupy. Gdyby nikt z nas wiecej nie poszedl do takiego zoologa to juz bylby pierwszy krok (spadek obrotow).
Ja myslalam jeszcze o tym, zeby np. sklepy nie sprzedajace zwierzat otrzymaly cos w rodzaju certyfikatu (tak aby powiesic go w widocznym miejscu w sklepie), ze sa polecane przez takie i takie organizacje (np. SPK, SPS itp) wlasnie dlatego, ze nie handluja zywymi zwierzetami i tym samym nie przyczyniaja sie do bezdomnosci zwierzat. Kazdy lubi byc chwalony, wiec moze wlasciciele takich sklepow chetnie by przyjeli taki 'dyplom', a dzieki temu klienci dowiadywaliby sie o organizacjach prozwierzecych.
Tylko mnie sie od razu nasuwaja watpliwosci. U mnie w miasteczku jest zoolog, w ktorym sa rybki, ptaszki, kroliki czasem jakis chomik. Warunki sa ok, jest czysto, zwierzaki sa zdrowe, maja siano, jedzenie, wode. Niby ok. moja czujnosc zostala uspiona. Az tu nagle okazalo sie, ze w tym sklepie mozna kupic mrozonego szczura
I w tym momencie to ten fakt przewazyl, ze wiecej do tego sklepu nie poszlam. Moze podchodze emocjonalnie, bo sama mam szczurki? Pewnie tak. Ale idac tym tropem, to co powiemy na psie karmy z miesem krolika, ktore sa sprzedawane w zoologach?
Trzeba by okreslic scisle kryteria wg ktorych jeden sklep bedzie ok, a inny juz nie.
Ogolnie to te akcje bym widziala, jako nawolywanie do bojkotu zoologow handlujacych zwierzakami. Przy okazji mozna wystosowac jakies maile czy listy do sklepow, ze 'my' klienci rezygnujemy z zakupow tam, bo nie zgadzamy sie z takim traktowaniem zwierzat, z handlem zwierzetami...
PS. I pomyslec, ze jak bylam dzieckiem, to lubilam sklepy ze zwierzakami, bo moglam na nie popatrzec... Wlasnie, ciekawe co teraz dzieciaki mysla o takich sklepach?