Dokładnie, każdy królik jest inny.
Kiedyś miałam Maksia... oj to niszczyciel był. Przez 12lat był non stop przy mnie praktycznie a nie widziałam jak śpi!!! Wszędzie go było pełno... nie mogłam go wypuścić w takim czasie kiedy byłam zajęta, bo musiałam go bardzo pilnować. Najbardziej zainteresowany był kablami. Pierwsze co robił to leciał do kabli. Zniszczył mi z 5 ładowarek, dobierał sie do kabla antenowego... no każde kable. Sikał też gdzie popadnie. I jeszcze nieraz potrafił byc złośliwy. Nie pozwalałam mu wchodzić na łóżko bo wiedziałam jak to prędzej czy później sie skonczy. Wskakiwał raz, zniosłam go, potem drugi, zrobiłam to samo.... za trzecim razem wskoczył, szybko nasikał i sam zeskoczył. Nie mogłam nad nim w ogóle zapanować. Jak chciał iść spać to musiałam gasic światło i KONIEC KROPKA, tak walił nogami, że nie szło wytrzymać wiec światło musiałam gasić. Mój królik mną rządził
Jak słyszał że ktoś sie zbliżał to sie chował od razu, bał się wszytskich... no oprócz mnie, bo tylko mnie tolerował. Jak widział, ze ktos śpi na moim łóżku (nieraz udostępniałam, jak przyjeżdzała rodzina) to tak wściekal sie po klatce że sam sobie otwierał i przybiegał do mnie. W dodatku za bardzo nikt nie mogł sie do mnie zbliżyć bo od razu tupał i był nerwowy.
Teraz mam Tośkę... kable ją w ogóle nie interesują, woli przebywać z ludźmi niż sie bawić... Jak sie uczę to ona kładzie się przy mnie na łóżku i przysypia. Nieraz jak sie położę to mnie liże... wszędzie jest tak gdzie ludzie. nawet jak ktos otwiera drzwi do mieszkania to ona skika pierwsza żeby zobaczyć kto idzie - jak pies
nie ma problemu, ze ludzie się pojawiają, a Tośka ucieka, tupie nogami... wręcz przeciwnie... ostatnio wpadł pan sprawdzać instalacje a co tosia zrobiła? Zaczęła od razu lizać mu buty. Jest przede wszytskim spokojna... az nie moglam się na początku przyzwyczaić. A szczerze móiac to trochę sie bałam jak mój brat mi ją sprezentował