Królik jest żwawy, kica i je sianko, teraz spokojnie sobie siedzi u mnie na kolanach.
Brzusio jest taki-sobie, ani twardy, ani bardzo miękki. Mam wrażenie że co jakiś czas coś ją "kręci" w brzuszku, ale nie mogę wyczaić czy to brzusio, czy po prostu takie odgłosy mała wydaje.
Jedyne co mnie niepokoi, to brak bobków, chyba że z nerwów nie mogę się ich doszukać.
Generalnie to jak jestem gdzieś dalej, mała podchodzi pod pręty, i mnie obserwuje. Jak podejdę to zaczyna kicać, kręcić się, jeść.
Na pewno tez się stresuje, bo dopiero z godzinkę temu wróciłyśmy do domu.
W drodze do domu na początku siedziała w jednym miejscu, kuliła uszy. Po powrocie tez tak było, ale później zaczęło interesować ją otoczenie, powolutku zaczęła oglądać nowe otoczenie..ale dopiero w klatce zaczęła kicać, jeść, napiła się wody.
Poza tym..czy kupić mleko dla kociąt, i podawać je jej 2x dziennie? Jakie szanse ma taki maluch?
W tej chwili powoli zasypia, ale jak tylko odsunę od niej rękę to zaraz się podnosi, i zaczyna niuchać, kręcić się.
I jeszcze jedno pytanie: póki co ma mieć w klatce tylko suszone ziółka (zaraz wybiorę się do sklepu, i kupię jakieś), oraz sianko? Granulat na razie wyjąć?
Edit: są i bobki