Dzisiaj ,,poszłam na całość''

puściłam maluchy,Rudą i Tobisia razem...Ruda weszła na jego teren,a tego nie chciałam,i w tym był błąd.Pogonił ją stamtąd,a potem...zaczęły się przytulać

jeszcze na to wczesniej obojetne mu maluszki podbiegly,i zaczely go lizac...widac bylo,ze zmiekl,i je polubil

ona byla tak agresywna chyba przez ciaze,teraz znow jest ok...i do tego ulegla mu,polozyla glowke ku ziemii i tak lezala.Raz sie tylko boksowali

tak więc jak narazie sukces! a jaki był szczęśliwy...od dawna go takiego nie widziałam

nawet zaakceptował dzieci ,,ze zdrady''

a i do tego wraz z ,,zlepkiem'' (jeszcze nie mam imienia) najwięcej się przytulał,cieszę się,bo chyba czeka mnie duże królicze stado
