Tak, przygotowujemy materiały do mediów będziemy próbować wszystkiego.
Z połową mieszkańców już rozmawiałyśmy - większość nic nie wie, innych nie było w domu (albo nie chcieli nam otworzyć) a Ci którzy wiedzieli coś o króliku mówili tylko: "Ah tak był tam jakiś królik. Myślałam, że to szczur i tak się przestraszyłam!", albo "Pani, ale tego królika już nie ma, latał tydzień i ktoś go zabrał", albo jeszcze lepiej... "No ja wczoraj chciałam zanieść mu coś do jedzenia ale nie zdażyłam..." Był też jeden podpity Pan który skwitował tylko: "Dajcie spokój"
Na 30 mieszkań które są w tym bloku ponad połowa została przez nas "sprawdzona" i wg nas rzeczywiście to nie był królik tych ludzi. Tych których nie było w domach odwiedzimy niebawem.
Chcemy też w gablotce która znajduje się na klatce wywiesić informację o tym uszatku wraz ze zdjęciami. Niech zobaczą, do czego się przyczynili.
Dzisiaj będziemy też rozmawiac z administracją tego bloku i z gospodarzem zobaczymy czego od nich się dowiemy.
Na Policji wczoraj spędziłyśmy kilka godzin, ale było warto, widać, że co raz poważniej podchodzą do takich spraw.
Dzisiaj wieczorem wstawię jeszcze kilka zdjęć - najgorsze były te duże plamy krwi na betonowej posadzce... i to w różnych miejscach, więc się jakoś przemieszczała... Widać było też gdzie mała siedziała najczęściej, miała też ulubione miejsce w którym się załatwiała, jak jeszcze miała czym... nie siusiała po całej piwnicy, tylko w jednym rogu jak na grzeczną dziewczynkę przystało....
Bobków było dosłownie kilka, małych, czarnych, suchych bobków... przez cały tydzień zrobiła tylko kilka bobków...
Koszmar, po prostu koszmar....