Otóż w ramach zamknięcia sklepu, w którym pracuję w moje rączki trafi prześliczny i naprawdę sympatyczny i spragniony miłości ulubieniec wszystkich pracowników, LECH. Geneza imienia jest prosta, związana oczywiście z moim Jarosławem. Króliczka przywożę jutro, najpóźniej w środę do siebie do domu. Jeśli polubi się z bratem (żeby było śmieszniej, to wcale nie jest żarcik polityczny, chłopaki faktycznie są braćmi z dwóch miotów), raczej zostanie na stałe, choć szczerze, wizja szukania mieszkania z 25 skoczkami i 2 królikami jest trochę przerażająca. Ale spróbuję. I tak zresztą chciałam przygarnąć drugiego długoucha, ale troszkę później, na pewno po kastracji Jarka i znalezieniu lokum. Poza tym, obawiam się reakcji dwóch pełnojajecznych samców. Aż żałuję, że od razu nie wzięłam ich obu - nie byłoby kłopotu.
Do sedna:
Jeśli chłopcy rzucą się sobie do gardeł, będę potrzebowała natychmiastowego domu stałego lub domu tymczasowego, dla Lecha oczywiście tylko. Królisia mogę wydać z ferplastową setką w kolorze czerwonym, tą, której zdjęcia są gdzieś w temacie o klatkach, jako, że Jarek dostał już swoją szarą. Niestety nie mam teraz czasu, ani miejsca na spokojne zapoznawanie królików, tym bardziej pieniędzy na kastrację obu, a myślę, że może to być konieczne. Dopiero pod koniec miesiąca będę 'luźniejsza', dlatego od razu zwracam się z prośbą o pomoc. Ech, liczę na to, że chłopcy zrobią mi miłą niespodziankę i zechcą się zakumplować.
ps: zdjęcia i jakieś sprawozdanie jutro.[/i]