Przyjaciolki kupiły mi krolika na 18nastke, oczywiscie było
to zaplanowane razem ze mną. Do dziś głupio mi, ze tak zrobilam, w sensie ze w tajemnicy i bez zgody.
Tylko, że Lavender ma nieco mniej latek i chcąc nie chcąc, królik będzie na utrzymaniu i w domu rodziców. A nie ma gwarancji, ze nie będzie "szkodnisiem" jak np. mój. Naprawdę, trzeba też zrozumieć rodziców, którym mogą przeszkadzać porozsiewane po podłodze i fotelach bobki, czy podgryzione meble. I którzy moga się martwić, co ze zwierzątkiem w czasie wyjazdów? Nie wszędzie chcą przyjąć ze zwierzęciem - mój króliś podróżuje ze mną, jak musi zostać, to po powrocie daje mi znać, że jest obrażony (a przy dłuższej nieobecności to przeżył traumę).
Lavender, ja też rozumiem Twoje pragnienie i miłość do Kasztanka, ale może po prostu misisz poczekać - króliś to nie świnka czy chomik, który może dla reszty domowników nie istnieć - on zmienia życie całej rodzinki
i wskazane, by był akceptowany przez wszystkich.
Kasztanek jest malusi, grzeczny i cudowny, ale może po części dlatego, że nie miał nad czym "pracować".
A Mamę najlepiej przekonać do pozytywnych stron królika wciągając ją do czytania historii milusińskich, np. na forum. Bo Twoja Mama ma tylko obraz królika-szkodnika, to ciągłe przypominanie jej i proszenie, tylko pogarsza sprawę i pogłębia niechęć.