Dziekujemy za odpowiedz. Jestesmy z Bydgoszczy, wiemy za bardzo dobry lekarz jest w Toruniu, ale pierwszy wolny termin to...28 grudnia :| I w rejestracji nie obiecuja, ze przyjmie jesli przyjedziemy bez zarejestrowania - a narazac Sniezynke na taka podroz w tym stanie to chyba ostatecznosc.
U weterynarza byla we wtorek, wtedy zauwazylismy, ze dzieje sie cos wiecej niz kichanie - zaczely sie problemy z oddychaniem. W tej samej przychodni co zwykle do tej pory i gdzie nas uspokojono, ze przesadzamy (Bydgoszcz, ul. G. Zapolskiej). Dostala wtedy antybiotyki (ktore bierze caly czas), probiotyk do podawania strzykawka do pyszczka (wcinala z marchewka), i lek sterydowy. Do wczoraj momentami bylo lepiej, ale w nocy (ok. godz. 2) sie pogorszylo. Pojechalismy do jedynej kliniki czynnej 24h/dobe, Centrum na ul. Belzy. Tam dostala zastrzyk sterydowy, pani weterynarz obejrzala zdjecie RTG, popatrzyla jakie leki sa dawane i stwierdzila ze nic nie mozna zarzucic, ze trzeba czasu.
Wrocilismy do domu, czuwalem przy niej 2-3 godziny i widac bylo ze sie meczy. Rano (ok. godz. 6) wstajemy, patrzymy w klatke, a Sniezynka lezy na boczku i szybko ciezko oddycha, nie rusza sie, nie reaguje na bodzce! Szybki placzliwy telefon do Centrum, wpadlem na taki pomysl, ze moze jej ulatwic to oddychanie zeby miala sile walczyc z choroba - pytam, czy maja aparat tlenowy dla malych zwierzakow. Maja! Szybko jedziemy (noc, lod, slisko, rajdowa jazda po bydgoskich drogach). Nikt nie mysli, ze trzeba isc do pracy... Bo trzeba sprobowac wszystkiego, zeby jej pomoc albo chociaz ulzyc cierpienia. Glaskamy ja, modlac sie o cud.
Na miejscu okazuje sie, ze tlen im sie skonczyl - pani weterynarz miala ciezka noc... ale o dziwo, jeszcze w samochodzie, mala bestia robi sie ruchliwa, zaczyna sie rozgladac co sie dzieje. W klinice lezy juz na brzuchu a nie na boku, glowa do gory, uszy do gory
Moze steryd dopiero zaczal dzialac? Reaguje na zawolania, rozglada sie, oblizuje, odycha szybko ale juz bez takiej tragedii.
Zostawilismy ja w klinice pod opieka fachowca. Po godz. 9 dzwonilem co u niej - podobno wciaz ma dusznosc ale mniejsza
I nie jest z nia zle. Bedzie miala wreszcie zrobione badania (bo pani weterynarz nie mogla jej samodzielnie bez pomocy zrobic np. RTG), wymaz, zeby sie dowiedziec, z czym wlasciwie walczymy. Dopiero dzisiaj!!! Szlag mnie trafia, ze wszystko trzeba wiedziec samemu, o wszystko sie dopytac, wyczytac w Internecie i sie upominac...
Po godz. 15 bedzie w Centrum lekarz, ktory specjalizuje sie w kroliczkach. Do tej pory bedzie miala zrobione badania. Mamy zamiar z nim porozmawiac, przdyskutowac. Zapytam go o ten TFX. Chca zebysmy ja po poludniu zabrali bo czuje sie lepiej, ale boje sie kolejnej nocy w domu
Aha, o jednym nie napisalem: zdiagnozowano na sluch jakies szmery w plucu w tylnej czesci, tam, gdzie widac ten bialy slad na zdjeciu RTG. Tez wlascicielka bestii, moja dziewczyna - lekarka medycyny - osluchala pluca stetoskopem z jednej i z drugiej strony i mowila, ze nie wie jak to powinno byc u krolikow, ale jest wyrazny szmer w tym miejscu, a z drugiej strony nie ma.
Tak na dobra sprawe to nie wiemy nawet, czy to zapalenie pluc czy moze cos innego tam ma