paluszek Jogobelki nie jest wytarty właśnie. Jakby był to też bym podejrzewała, że po prostu za dziko skakała koza mała. Ale on jest tylko spuchnięty.
Mam nadzieję, że sobie go nie połamała, z resztą jakby miała złamany, albo wybity paluszek, to nie chciałaby kicac i byłaby osowiała i smutna, a ona zupełnie nic sobie z tego nie robi. Krwi też nie było, ani nie ma
Boję się czy to przypadkiem nie jest tak, że sobie wyłamała pazur, a teraz tam się robi stan zapalny, albo coś ropniowatego
Mas, dzięki za podpowiedź z altacetem.
A wie ktoś czy w Animie można zrobić RTG, czy trzeba będzie biegać gdzieś dalej?
Pb, a jak postępowaliscie z wyłamanym paluszkiem?