wybiore sie z Nemulem na przeglad do weta, ale dopiero za tydzien - jak Konkubent wroci z podrozy sluzbowej. Nie czuje sie jeszcze na tyle komfortowo z francuskim, zeby rozmawiac o medycynie kroliczej.
Tymczasem, czy macie jakies rady zwiazane z sikaniem po calym mieszkaniu? Nie chce go zamykac, nie chce mu ograniczac przestrzeni - poki nie sikal mi wszedzie zyl sobie wlasciwie bezklatkowo, a do klatki wchodzil tylko jesc; teraz zamykakam go jak wychodze na dluzej albo jak ide spac, po tym jak kilka razy wlazlam w krolicze siki i po tym jak musialam wywalic dywan po 3 tygodniach od dnia zakupu, bo Nemo uznal, ze to jego nowa toaleta...
na moje oko to krolicza "zlosliwosc" bardziej niz proces chorobowy, poza wrednoscia i sikaniem wszystko wyglada ok - je, pije, podskakuje z radosci, biega, skacze, szaleje, objada sie kiwi i cykoria... generalnie wyglada i zachowuje sie jak zdrowy i szczesliwy kroliczek, ktory nagle postanowil zbuntowac sie wobec "rodzicow"...