Porady > Zaprzyjaźnianie królików

Rudy zbój zwariował

(1/3) > >>

pb:
Mam nielada problem z moim Rudkim Grubym, od wtorku jest u mnie na pare dni Fistaszek króliczek z ogłoszenia.
I od tego czasu Rudy skutecznie utrudnia mi życie, jak przyniosłam malego Grubas odrazu go wyczuł i pendem do kuchni, pewnie ja żle zrobiłam że mu pozwoliłam wejść do kuchni bo Grubas z szybkością swiatła i impetem pociągu towarowego rzucił się na biednego Fistacha nic mu oczywiście nie zrobił bo nie ma Rudek siekaczy niemniej jednak siadło mu to na abmicje strasznie i zaczoł się horror.
Dodam że pozwoliłam mu wejśc do kuchni bo jak wcześniek była u mnie na tymczasie Malutka, Grubki nie wykazywał zadnej agresji był lekko podenerwowany i pare razy doszło do spięcia jego i Smigola ale to z winy Smigi bo on nie mógł przeboleć Małej i atakował ją i Rudego, tyle że te jego ataki to raczej nie grożne były i szybko mu przeszło. Rudy za to był spokojny do Małej chadzał regularnie do kuchni i randkowali przez kraty.
No a teraz zwarjował ciągle atakuje Smigola, sra pod dzwiami co sprzątne 10 bobków na ich miejsce pojawia sie 20 nowych, sika wszędzie, wyżywa się na firance i pościeli, atakuje i prześladuje mnie jak chce wyjść z pokoju ten leci jak wariat żeby tylko się wyślizgnąć i polecieć do kuchni oczywiście nie pozwalam mu na to więć idzie odreagować na Smigolu czy pościeli.
Jak wchodze do pokoju atak na mnie, warki fochy, drapanie pazurami jak pognam gałgana to idzie się wyrzyć na Smidze. Smiga cały czas przybiega do mnie po ratunek w nocy spac nie można bo co chwile wskakuje na poduszke a za nim Gruby. Gruby oczywiście nic mu nie zrobi bo nie ma siekaczy ale bardzo boje się bo Smiga pore razy mu się odgryzł, miały spięcie i musiałam interweniować. Jak były młode to bardzo długo trwało ich zaprzyjażnianie walki były straszne przez ponad pół roku, raz Smigol odgryzł Rudemu przez kraty kawałek wargi i boje się żeby ich relacje się nie zepsuły. Jestem w kropce bo mieszkam w małym mieszkaniu ok 26m, nie swoim, króliki nie mają klatki tzn mają ale nie ma ona zamknięcia i robi za kuwetę. Zagrode oddałam swojej tymczasowiczce, zresztą jak bym ją miała to i tak w tej ciasnocie nie ma gdzie rozstawić, transporter też pojechał z małą do lublina i jeszcze nie mam go spowrotem więc nie mam jak Grubaska odseparować bo przecież w szafie go nie zamkne, co robić ?
Kurka doradzcie coś sensownego albo chociaż pocieszcie że miłość chłopaków nie ucierpi bo jestem lekko przybita.
Fistaszek pewnie nie będzie u mnie długo na dniach ma jechać do DT.

ps postaram sie zakączyć nieco żartobliwie bo narazie nic innego mi nie pozostaje jak z uśmiechem i nadzieją znosić fochy Rudego i liczyć że się opamięta, momentami też wlaśnie sama nie wiem czy się z niego śmiać czy płakać jak widzę te jego popisy i próby pogryzienia wszystkiego szczerbatym pyszczkiem tylko boję się że Smigol wkońcu nie wytrzyma i znów zaczną się walk
żeby uzmysłowić Wam z jaką piekielną siłą mamy doczynienia doczucam zdjęcia
oto winowajca zbój Rudy Gruby

ofiara niewinny Smigoś Małeczek

no i niczego nieświadomy prowodyr Fistaszek

nuka:
Fistaszek nie jest kastrowany, rozsiewa swoje samcze zapaszki. Myśle, że pieknoty znowu sie pokochaja jak konkurent opuści ICH dom. Za to trzymam kciuki. pb bądź dzielna :) Jeśli na to pozwolą to pieść miśki ile wlezie :przytul

pb:
Dzięki Nuka kazde słowo otuchy mi się przyda
Smigola wygłaszcze napewno ale Rudy jest bardzo obrażony więc pewnie nie da się do siebie zblizyć choć może przekupie gadzine jakimś smakołykiem ;)

Kitty27:
Kurczę, ale porobiło się u Was.

Niestety znam to. Jak był u mnie Fafik, wówczas pełnojajeczny to moja Igiełka zwariowała, atakowała mnie, nawet zębami złapała za nogawki spodni i zaczęła z całych sił szarpać, a ja tą agresorkę puścić nie mogłam. Na czas obecności Fafika u mnie, a był ciepły maj wówczas to w domu chodziłam w wysokich do kolan zimowych kozakach. I jak ognia unikałam spotkania z Igiełką  :zwial:

Ostatnio jak był u nas Oskarek rownież pełnojajeczny to Marlonek non stop gonił Igiełkę, biedaczka się go bała, uciekała, unikała go jak ognia. Z kolei Marlonek warczał i fukał na wszystkich wokoło. Jak były między nimi spięcia rozdzielałam ich, nawet na noc.

Chociaż nie zawsze takie numery były u nas, zauważyłam, że jak przechowuję u siebie głównie samiczki to moje uszaki nie reagują jakoś. Jest spokój.

Potem jak tymczasowicz opuścił mnie powoli wszystko wróciło do normy.

MAS:
I u mnie było podobnie jak chwilowo zagościł w kuchni Bernard.Tylko Tymek miał zęby i używał ich w nadmiarze oraz umiał otworzyć samodzielnie drzwi skacząc na klamkę,toteż Bernard biegał tylko nocą,gdy Tymuś był w klatce.Do dzisiaj Tymcio z rana biegnie do kuchni i na wszelki wypadek zostawia tam swoją wizytówkę w dwóch wersjach(bobkowej i płynnej).

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej