Wtamy po dłuższej przerwie! :-)
Załączam kilka informacji odnoście naszych uszatków -
Maluszki czują się dobrze, sprawiają nam wiele radości:
Kubuś - rozbrykany młodzieniec - szaleje gdy tylko ma ku temu sposobność, nie oszczędzając sił na penetrowanie miejsc szczególnie tych, co do których wie, że nie specjalnie włazić powinien :-))) takim jest na przykład stół...
oj, wystarczy się odwrócić, a mały już robi sprwadzianik, cóż nowego na nim się znajduje.... Bywa, że próbuje gryźć, ale - nie mając kiełków - wkurza się strasznie, nie widząc naszej ucieczki :-))) tak bardzo chciałby dominować... ale przyzwyczaja się i mam wrażenie że z dnia na dzień lepiej akceptuje dłoń ludzką chcącą go pogłaskać w okolicach noska... lub za uszkami... myślę że taka reakcja jest wynikiem jakiejś naleciałości z jego przeszłości, bo robi to bezwiednie... za to gdy jest zmęczony, to bez względu na miejsce - czy środek pokoju, czy pobliże zagrody, bok tapczanu... - po prostu pada i koniec :-) zamyka ślipki i wówczas można z nim robić na co ma się ochotę :-)))
Aprilcia - przy Kubusiu to stateczna pannica, jasno wyrażająca swoje zdanie... a swoją drogą równie zdecydowanie walcząca o swoją przestrzeń, którą do tej pory miala tylko dla siebie...
stąd nie koniecznie łatwo da się sprowadzić do zagrody, a jeśli już ten fakt nastąpi - mała obrażona odwraca się w najdalszym mmiejscu kojca tyłem do nas... albo - dając upust zlości - szarpie pręty zagrody :-))) szybko jej jednak przechodzi... zdecydowanie rozumie nasze poczynania, więc kombinuje jak się da - zadziwiające ile sposobów na oszukanie człowieka może wymyślić króliczy umysł...
Spacerki - zwykle osobno, maluszki obwąchiwały się z zaciekawieniem, wylegując sie futerko w futerko przy klatkach, nie fuczały i nie reagowały na siebie - jakaś totalna ignorancja, stagnacki spokój... zdawało się że są gotowe na podjęcie wspólnych spacerków... i rzeczywiście - pierwsze z nich to było wzajemne obwąchiwanie sie i chwilę później "fuk" lub bez niego, zmiana miejsca, ignorancja partnera... z każdym kolejnym wyjściem instynkt widoczny jest coraz bardziej: zaczęły się ciutkę przeganiać, próbując ustalić dominanta na terenie... bądź co bądź każde z nich preferuje legotko pod stołem przy grzejniku :-))) mały poczuł chuć... więc młoda dała mu jednoznaczny sygnał że nic z tego ! On pokazał zęby (tak przynajmniej myślał) , ona nie była mu dłużna, poleciały kępki futerka... każde obrało na ten czas swój kącik, ale - odtąd coś się popsuło :-((((
obecnie - znów spacerują samotnie, mała jednoznacznie fuczy na Kubusia gdy ten wciska nosek między pręty jej kojca, trzepie go łapkami, on pokornieje i odchodzi, albo kładzie się obok i czeka... a nuż następne podejście okaże sie sukcesem :-) Mają różne temperamenta, pewnie jeszcze sporo czasu upłynie zanim dobrze je poznamy, lecz - co widać już dziś - mały do wszystkiego podchodzi bezstresowo!
nowe miejsce jest dla niego tylko wyzwaniem! wanna - co tam! pobrykam.. aż dziw bierze... Aprilcia - nadal pełna obaw, niepewnie poznająca nowe miejsca, zwykle okupuje to potężną dawką stresu...
nie mniej początkowo z ciekawością podchodząca do młodzika :-))) zobaczymy, póki co do czasu gdy demonstracja "fuków" minie, znów biegają osobno, tolerując siebie za "kratkami"...
Jeśli chodzi o zdrówko uszatków :-))) mały nie ma kataru, nie psika, chyba że "nie zdąży" wyhamować przed przeszkodą, wtedy ciutkę popsika :-))) ale to przecież takie zaskoczenie dla małego ucholka, że co jak co ale to psikano nie niesie niebezpieczeństwa choroby :-))) wcina wszystko co ma podane, suszki w całosci, zaczął wsuwać sianko i całkiem sprawnie mu to idzie :-) ma zamówione kolejne rumiankowe, jest delikatniejsze oraz łąkę kwiatową - to z kolei jest pachnące, myśle że opanuje i tę umiejętność... Gdy wcina wydaje z siebie komiczne dźwięki - jakby nie jadł ze dwa dni...
nie jest to niepokojące, bo poza łakomstwem nie powtarza się taki schemacik... Mała jest dość wybredna, jeśli czegoś nie chce, to mimo pustej michy nie ruszy, nawet i dwa dni, aż spokorniejemy i wrzucimy coś ewidentnie jej smakującego... Sortuje dokładnie wszystko wg własnego gustu - Księżniczka... Tak to na dziś wygląda.
Otrzymałam dziś e-maila od p.Magdy, by mimo wszystko je razem wypuszczać i obserwować... przyznam, że trochę się boję, ale uzbroję się w spray
i poobserwuję... choć spocona jestem już teraz...
Pozdr.
Ania