Długo powstrzymywałem się przed zabraniem głosu w tej sprawie mimo, że dotyczy ona również mojej osoby i to całkiem bezpośrednio. Jestem narzeczonym Kasi, razem prowadzimy rzekomo ten niesprzyjający króliczej obecności dom.
Czytając niektóre posty w tym wątku, a tym bardziej maile Pani Julity mam wrażenie, że niektórzy stracili kontakt z rzeczywistością. A jest ona taka, że w całej Polsce są nie tylko dziesiątki bądź też setki biednych i bezdomnych królików, ale także innych zwierząt. Niezaprzeczalnym faktem jest także to, że osób które chcą adoptować zwierzątka jest zdecydowanie mniej. Jeżeli ktoś nie ma na ten temat wyobrażenia zapraszam na półgodzinny spacer po schronisku na warszawskim Paluchu. Mimo, że jestem dorosłym i twardym facetem taka wizyta doprowadza mnie do łez. Kolejnym faktem jest to, że mieszkanie Kasi (bo to ona jest faktycznie właścicielem) może pozostawać w sferze marzeń nie tylko dla wielu królików, psów czy kotów ale także ludzi. Jest nowoczesne, przestronne, zadbane i ciche. Dla mnie to wielki komfort że mogę tutaj mieszkać. Kolejna sprawa, dla mnie zupełnie fundamentalna, że jesteśmy ludźmi dorosłymi, samodzielnymi i niezależnymi finansowo. Moim zdaniem nie ma lepszej rekomendacji jeżeli chodzi o odpowiedzialność, czy umiejętność podejmowania przemyślanych decyzji.
Reakcja, z którą spotkaliśmy się ze strony pani Julity moim osobistym zdaniem była skandaliczna. Każda z osób zajmujaca się adopcją zwierząt, z którą do tej pory miałem do czynienia skakała by z radości mogąc oddać zwierze do takiego domu jak nasz. Tutaj od początku były zarzuty o nieprzemyslaną decyzje (wraz z nakłanianiem do jej zmiany) o kiepskie warunki czy o chęc celowego szkodzenia królikowi. Nikt nawet nie zainteresował się za to faktem, że oboje z Kasią mieliśmy w swoich rodzinnych domach różne zwierzęta, w związku w czym doskonale zdajemy sobie sprawę, z jakimi obowiązkami wiąże się opiek nad zwierzęciem. Co ciekawe ta negatywna ocena dwójki niezaleznych dorosłych osób została sformułowana na podstawie wizyty bardzo młodej i niedoświadczonej życiowo osoby. Rozumiem oczywiście argument, że ludzie z SPK znają się bardziej na hodowli królików, natomiast sytuacją co najmniej zagadkową jest fakt, że moja odpowiedzialność została oceniona przez kogoś dużo młodszego i bardziej beztroskiego niż my.
Dla mnie już sam fakt zniechęcania do adopcji zwierzęcia jest skandaliczny, a to w jaki sposób przebiega w Państwa strukturach proces wyciągania wniosków pozostawiam ocenie innych użytkowników tego forum.
Jednak to, że SPK ma problemy z normalnymi standardami funkcjonowania społeczeństwa, najlepiej pokazuje fakt, że koordynator adopcji Azi na publicznym forum próbuje zamknąć usta ludziom, którzy chcą poprzez konstruktywną krytykę wnieść dodatkową wartość w funkcjonowanie SPK. Czy nie po to została przez społeczność internetową stworzona instytucja forum, na którym każdy może wypowiedzieć swoje zdanie? Po co w ogóle je prowadzicie? Oczywiście Azi ma racje, decyzja nie została podjęta, ale zostaliśmy potraktowani skandalicznie, większość osób na naszym miejscu dawno by się wycofała i zniechęciła do przygarnięcia BEZDOMNEGO przecież królika. A to, że nadal uczestniczymy w tym procesie możemy zawdzięczać tylko i wyłącznie determinacji mojej narzeczonej, która chce zapewnić kochający dom temu maleństwu i wraz z moją pomocą dbać o to by było mu jak najlepiej każdego dnia.
Oczywiście Pani Julita może napisać, że w mailach do niej nie pisaliśmy tego typu zapewnień. Dla mnie jednak jako osoby mocno zdroworozsądkowej sam fakt, że ktoś chce przygarnąć biednego króliczka z drugiego końca Polski jest niemałym gestem poświęcenia i gwarantem bezpieczeństwa, zdrowia i szczęścia królika. Tutaj chyba komus tego rozsądku zabrakło w zamian pojawiła się paranoja i stek quazi-argumentów.
Mam nadzieje, że jednak ktoś w Państwa organizacji ma głowę na karku i umożliwi zaopiekowanie się tym biednym i pewnie zdezorientowanym zwierzakiem.